Nie ma mocnych na napędzanego biogazem sportowca z Wolfsburga! W edycji AD 2010 24-godzinnego wyścigu na północnej pętli legendarnego toru Nürburgring, Scirocco nie dało szans rywalom i zajęło trzy pierwsze miejsca w swojej klasie. To już zaczyna być nudne...
Jeszcze trochę i nikt nie będzie chciał oglądać wyścigów z udziałem Scirocco GT24-CNG, tak jak swego czasu mało kto interesował się rozgrywkami z udziałem Michaela Schumachera. Bo i po co tracić czas, skoro i tak z góry wiadomo, kto wygra? Żarty żartami, a powinniśmy zacząć od gratulacji. Niniejszym winszujemy serdecznie zwycięskiemu zespołowi, w szczególności zaś kierowcom, którzy poprowadzili samochody do potrójnego zwycięstwa i zapewnili Volkswagenowi całkowitą okupację podium. Tak trzymać! Szczególnie dumni jesteśmy zaś z faktu, że 330-konne coupé nie żłopie benzyny ani innych wrogich dla środowiska naturalnego paliw (których nazw nie śmiemy nawet wymienić), ale wyjątkowo czysty biometan. To nam się podoba...
Wolfsburska firma wytrwale inwestuje w rozwój swojego kompaktowego coupé napędzanego sprężonym gazem ziemnym. Po zeszłorocznym spektakularnym zwycięstwie w swojej klasie, Volkswagen ostrzył sobie zęby na powtórkę znakomitego wyniku w edycji 2010. A że bez pracy nie ma kołaczy, wprowadzono pewne zmiany w aucie. Po pierwsze i najważniejsze, zmodyfikowano 2-litrowy silnik TSI, który zapewnił Scirocco GT24-CNG zajęcie dwóch pierwszych miejsc w morderczym wyścigu przed rokiem. Moc wzrosła z 325 do 330 KM, co powinno zapewnić kilka kilometrów na godzinę więcej. Niby nic, ale w rywalizacji polegającej na przejechaniu jak największej liczby okrążeń (jak najdłuższego dystansu) w czasie 24 godzin ma to niebagatelne znaczenie. Ponadto, dla skrócenia przerw serwisowych (i wydłużenia w ten sposób czasu pobytu aut na torze), powiększono hamulce - teraz można wymieniać je rzadziej. Wprowadzono także poprawkę praktyczną, poprawiającą bezpieczeństwo w nocy, mianowicie zamontowano dwa dodatkowe reflektory w przednim zderzaku. Tym sposobem nawet egipskie ciemności nie zmuszą kierowców ekologicznych Scirocco do zwalniania tempa po zmroku.
Modyfikacje opłaciły się - na oczach 220 tys. kibiców Scirocco odniosły spektakularny triumf. Pierwszy z samochodów (w czerwonych barwach), prowadzony przez zespół Vanina Ickx/Nasser Al-Attiyah/Dieter Depping/Klaus Niedzwiedz (czyżby polski akcent?), minął metę jako 16. w klasyfikacji generalnej (na 200 startujących), co biorąc pod uwagę udział wielu znacznie mocniejszych i szybszych samochodów jest rezultatem godnym uwagi. Pozostałe Volkswageny (żółty i srebrny) były w „generalce”, odpowiednio, 51. i 72. Co ciekawe, po zakończeniu zmagań Katarczyk Al-Attiyah stwierdził, że przy odrobinie szczęścia mogło być jeszcze lepiej. Czyżby oczekiwał, że wszystkie załogi wolfsburskiego zespołu jednocześnie staną na najwyższym stopniu „pudła”? Trudno powiedzieć, ale skoro kierowcy Volkswagena są tak ambitni, najbliższe lata będą należeć do Scirocco GT24-CNG. I o to chodzi, i o to chodzi.
Żaden ze ścigających się Scirocco nie ucierpiał z powodu usterek technicznych (które potrafią eliminować z morderczej, całodobowej rozgrywki pojazdy nawet najbardziej renomowanych marek), poza niezawinioną stłuczką, jaka stała się udziałem jednego z nich, a przy tym auta mogą pochwalić się emisją CO2 obniżoną w stosunku do odpowiedników o napędzie konwencjonalnym o nawet 80% (dzięki użyciu biometanu - będącego paliwem odnawialnym produkowanym w ekologiczny sposób - zamiast „zwykłego” CNG). Za sprawą podwójnie uturbionego, dwulitrowego silnika, jeden z Volkswagenów ustanowił nawet najlepszy czas okrążenia w całym wyścigu dla samochodu z napędem przednim, wynoszący 9 min 4,710 s. Szacun, szacun i jeszcze raz respekt.
W całej sprawie dziwi tylko jedno. Skoro gazowe Scirocco tak niepodzielnie rządzi w wyścigach (już trzeci rok z rzędu!), a Volkswagen produkuje kilka różnych modeli z napędem CNG i LPG, dlaczego dotąd nie wprowadzono na rynek cywilny rasowego coupé na gaz ziemny? Można by wtedy wypuszczać po każdym zwycięstwie limitowaną edycję typu „24 h Nürburgring” czy coś w tym rodzaju, co jeszcze napędzałoby zainteresowanie wyścigami, a te z kolei (zwłaszcza wygrane) wzbudzałyby zainteresowanie samochodami w salonach i interes by się kręcił. Tak tylko podpowiadamy, licząc, że ktoś czyta i bierze sobie to do serca... Tymczasem życzymy dalszych sukcesów!