Rząd dopłaci do nowych aut?

Robert Markowski
źródło: wp.pl za „Polską - Gazetą Krakowską”
Dodany: 11.02.2009

 

Polski rząd rozważa finansowe wsparcie osób kupujących nowy samochód jako formę walki z kryzysem gospodarczym. Bardziej niż dopłata, byłoby to raczej zwolnienie z ciążącego na pojazdach podatku VAT, ale to zawsze bardziej logiczne, niż koncepcja ożywiania gospodarki poprzez podnoszenie akcyzy na modele z dużymi silnikami...


 
 Chevrolet SparkMototarget Chevrolet Spark


Pomysł przyszedł do nas z Zachodniej Europy, gdzie „dorzucanie się” przez państwo już przynosi wymierne korzyści w postaci zwiększenia popytu na kurzące się w salonach auta. Niemcy i Austriacy, którzy stare „cztery kółka” oddadzą na złom, mogą liczyć na solidną bonifikatę przy zakupie nowego samochodu.

U nas na razie mówi się o pełnym zwrocie VAT-u. Korzyści z takiego rozwiązania byłyby prawdopodobnie najbardziej wymierne - spowodowałoby ono spadek cen wszystkich modeli, niezależnie od „półki”, o ok. 20%. Zmniejszenie dochodów budżetu miałoby zostać zrównoważone poprzez większe wpływy z podatku dochodowego, akcyzy na paliwo itd., chociaż przesiadka z używanego auta na nowe skutkuje raczej spadkiem zapotrzebowania na benzynę, a więc na to byśmy nie liczyli. W tej chwili eksperci szacują, czy odstąpienie przez państwo od pobierania VAT-u nie uszczupli jego kasy.

W razie, gdyby taka opcja okazała się nierealna, można by przynajmniej dopłacać po kilka tysięcy tym, którzy zezłomują stary pojazd i kupią nowy o emisji CO2 nie większej niż 155 g/km. Ponieważ takie kryteria spełniają w zasadzie wyłącznie małe modele miejskie, „zastrzyk” w tej wysokości ma sens, bo jest odczuwalny. Skąd rząd weźmie jednak pieniądze, skoro ostatnio szuka oszczędności znacznie aktywniej niż nowych wydatków? Otóż okazuje się, że w kasie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej leży ponad miliard złotych, pobranych z tytułu 500-złotowej „opłaty recyklingowej” za pierwszą rejestrację samochodu. Powinna ona trafiać do ostatnich właścicieli aut i pokrywać koszty odesłania ich do „skupu surowców wtórnych”, ale z braku stosownych przepisów pieniądze leżą nieużyte.

Tutaj pojawia się pewien problem. Skoro tak pokaźną sumę zebrano z myślą o złomowaniu starych pojazdów, właśnie na ten cel trzeba ją będzie wydać, nawet jeśli jeszcze nie ma jak. Wykorzystanie pieniędzy niezgodnie z ich przeznaczeniem grozi sankcjami ze strony Unii Europejskiej, a tego z pewnością wolelibyśmy uniknąć. Dobra wola naszych rządzących może więc okazać się mało warta w obliczu pustek w państwowym skarbcu. Ten jednak nie napełni się, póki gospodarka nie ruszy z miejsca, a to z kolei nie nastąpi, jeśli Polaków nie zachęci się ulgami i dopłatami do śmielszego wydawania topniejących oszczędności. Istna kołomyja...

Swoją drogą, skoro w ogóle podniesiono temat zwalniania samochodów (zwłaszcza tych ekologicznych) z podatku, jest nadzieja, że ktoś w naszym kraju wreszcie doceni walory LPG i CNG. Pozostawienie akcyzy na niezmienionych poziomach to niewiele, znacznie bardziej przydałoby się dofinansowanie montaży lub zakupu modeli fabrycznie wyposażonych w instalacje gazowe. Liczymy, że rząd weźmie pod rozwagę i taką opcję.


Good Przydatny artykuł (0)
Bad Mógłby być ciekawszy (0)







Partnerzy
Ustawienia plików cookie