Czy się to ortodoksyjnym fanom szybkiej jazdy podoba czy nie, benzyna przestaje być jedynie słusznym źródłem napędu. Podczas kolejnych wystaw i targów prezentowane są auta napędzane już niemal wszystkim, z czego tylko da się pozyskać jakiekolwiek ilości energii. Dotyczy to nie tylko miejskich „toczydełek”, służących do jazdy na zakupy i po dzieci do szkoły, ale również coraz częściej zupełnie „wypasionych” i bardzo mocnych, rasowych maszyn.
Za podstawę do budowy przyjaznego środowisku roadstera Turbo-CNG posłużył "zwykły" Cevennes, po raz pierwszy pokazany przez PGO w roku 2005. Współpracując z firmami BRA, GVM i Gasmobil, stworzono nie mniej rasową odmianę „monovalent” na gaz ziemny. Auto nie należy do słabeuszy - pod maską ma 150 KM krzesanych z silnika o pojemności 1,6 l, a na tamtą stronę granicy 100 km/h przenosi siebie i pasażerów w jedyne 6,5 s. Wszystko to z wiatrem we włosach i słońcem nad głową, po ręcznym złożeniu materiałowego dachu.
Zadowoleni będą zarówno oszczędni, jak i ekolodzy. Spalanie wynosi średnio tylko 4,6 kg/100 km (ekwiwalent 6,7 l/100 km), co przy pojemności zbiorników 22 kg (132 l) daje zasięg 450 km. Paliwo przechowywane jest w aż trzech zbiornikach - 2 stalowych i jednym aluminiowo-kompozytowym, które umieszczono: z przodu (w bagażniku), pod podwoziem i z tyłu (koło silnika). Emisja dwutlenku węgla już dziś spełnia normy, jakie Unia Europejska zamierza wdrożyć dopiero w 2012 roku i wynosi 118 g/km. Jak na auto sportowe, wynik jest doskonały - dotąd podobne rezultaty osiągały wyłącznie maluchy i specjalnie przygotowane wersje niektórych hatchbacków. Spora w tym zasługa niewielkiej masy pojazdu, wynoszącej jedynie 980 kg.
Dodatkowe zalety Cevennes widać gołym okiem. Auto przyciąga wzrok, a kto będzie miał dość szczęścia i wsiądzie do środka, będzie mógł nacieszyć się widokiem nostalgicznie stylizowanej deski rozdzielczej z okrągłymi zegarami w chromowanych obwódkach, rozsiąść się na pokrytych zieloną skórą fotelach i ująć w dłonie drewnianą, sportową kierownicę w stylu oryginalnej „356”.
Ponieważ nie ma róży bez kolców, ponętny roadster PGO obarczony jest pewnymi wadami. Pierwsza z nich to fakt, że auto jest na razie prototypem. Uruchomienie produkcji seryjnej zostało zahamowane przez nadejście kryzysu ekonomicznego, który spowodował, że producent nie może sobie pozwolić na sfinansowanie procedur homologacyjnych, kosztujących 480 tysięcy euro. Potencjalnym klientom zaproponowano jednak coś w rodzaju przedpłat, dzięki którym PGO zbierze odpowiednie środki i samochody zaczną wyjeżdżać z fabryki. Jeśli 24 pierwszych chętnych (którzy otrzymają półtoratysięczny rabat) wpłaci zaliczkę w wysokości 20 tys. euro (wobec całkowitej ceny ustalonej na 54980 euro), machina ruszy z miejsca i po 6 miesiącach zaczną się dostawy, pod warunkiem jednak, że zamówienia wpłyną do końca stycznia 2009. W przeciwnym razie ten interesujący projekt trafi na półkę. Byłoby szkoda.
CNG-LNG.pl to portal, w którym piszemy o zastosowaniu paliw metanowych w różnych gałęziach gospodarki. Publikujemy najnowsze informacje, relacje z najważniejszych wydarzeń i patronujemy imprezom branżowym i konferencjom.