Pod maskę nowego auta trafiła technika sprawdzona w testowanym przez nas Sprinterze NGT. Źródłem mocy jest więc czterocylindrowy silnik o pojemności 1,8 l, generujący dzięki mechanicznemu doładowaniu moc 163 KM. Jednostka oczywiście w dalszym ciągu nie gardzi benzyną bezołowiową, ale dla nabywców najważniejsze jest, że dzięki regulatorowi ciśnienia i zestawowi dodatkowych wtryskiwaczy, zamontowanych pod kolektorem dolotowym, równie chętnie „spożywa” CNG. W ten sposób E-klasa jeździ taniej, ciszej i bardziej przyjaźnie dla środowiska, zasługując tym samym na plakietkę BlueEfficiency umieszczoną z boku nadwozia.
Pierwotny, 59-litrowy zbiornik benzyny pozostał bez zmian, a więc jest nadal pełnowymiarowy, a nie jedynie zredukowany do roli rezerwowego. Oprócz niego zainstalowano trzy cylindry ciśnieniowe na gaz ziemny - dwa pod podłogą bagażnika (co wymusiło zamianę koła zapasowego na zestaw naprawczy) i jeden za tylną kanapą, na wysokości podłokietnika. Mieszczą one, licząc według pojemności geometrycznej, 121,5 l, co przekłada się na możliwość zatankowania jednorazowo 19,5 kg (26 m3) CNG. Według producenta, taka ilość wystarcza do przejechania 360 km. Średnie zużycie alternatywnego paliwa wynosi więc 5,4 kg (7,2 m3) na 100 km, co oznacza poprawę o 0,6 kg (0,8 m3) na 100 km w porównaniu z poprzednikiem.
Pracując w trybie gazowym, E 200 NGT emituje przeciętnie 149 g dwutlenku węgla na kilometr. Jest to wartość o 20% niższa od osiąganej podczas zasilania wyłącznie benzynowego. Zawartość wszystkich pozostałych szkodliwych składników spalin, zwłaszcza tlenków azotu i cząstek stałych (których w gazach wydechowych powstałych po spaleniu benzyny i tak nie jest zbyt wiele) również ulega wyraźnemu obniżeniu (w przypadku sadzy praktycznie do zera).
Tego samego nie da się powiedzieć o dynamicznych wrażeniach z jazdy - będąc przecież pokaźnych rozmiarów limuzyną, klasa E napędzana metanem notuje przyspieszenie od 0 do 100 km/h w przyzwoitym czasie 10,4 s i przestaje się rozpędzać dopiero po osiągnięciu prędkości 224 km/h. Być może dzięki niej nowy E 200 NGT tak szybko wjeżdża na rynek, także polski. Napędzany gazem ziemnym model wyceniono na 189500 zł, czyli o 24000 zł więcej niż Mercedes żąda za podstawową wersję E 200 CGI BlueEFFICIENCY, a nawet o 21500 zł więcej niż za diesla E 200 CDI BlueEFFICIENCY. Czy taki samochód jest zatem sprzedawalny w kraju, gdzie funkcjonuje niespełna 40 stacji CNG? Odpowiedzcie sobie sami.
CNG-LNG.pl to portal, w którym piszemy o zastosowaniu paliw metanowych w różnych gałęziach gospodarki. Publikujemy najnowsze informacje, relacje z najważniejszych wydarzeń i patronujemy imprezom branżowym i konferencjom.