Zakup Mercedesów E200 NGT, które będą wozić posłów niemieckiego Bundestagu jest wzorcowym przykładem promocji paliw alternatywnych, która powinna wychodzić właśnie z kręgów władzy.
Firma RocVin Dienste GmbH, obsługująca niemiecki parlament, rozbudowała swoją flotę o 37 samochodów Mercedes-Benz E200 NGT napędzanych gazem ziemnym. Firma poprawiła wskaźnik „gazyfikacji” w swoich samochodach, który wynosi obecnie 25%. Tym samym średnia emisja dwutlenku węgla na pojazd została obniżona do 120 g/km.
Przy okazji prezentacji nowych pojazdów głos zabrali również politycy, którzy zapewnili o kontynuacji wsparcia fiskalnego dla gazu ziemnego po roku 2018 (do tego czasu obowiązuje preferencyjne opodatkowanie na to paliwo).
Niska emisja dwutlenku węgla, która przy zasilaniu biogazem jest określana na 38 g/km (w cyklu well-to-wheel) to nie jedyna zaleta zakupionych Mercedesów. W porównaniu z samochodami napędzanymi silnikami o zapłonie samoczynnym, są one znacznie cichsze, emitują znacznie mniej tlenków azotu oraz są pozbawione emisji cząstek stałych (sadzy). Umożliwia to bezpłatne poruszanie się we wszystkich strefach ochrony środowiska (Umweltzone). Wjazd do nich jest możliwy dla samochodów spełniających określone wymagania emisyjne, co potwierdza umieszczana na szybie pojazdów naklejka.
Samochody mogą korzystać z 27 stacji sprężania gazu ziemnego funkcjonujących w aglomeracji berlińskiej. W całym kraju liczba stacji CNG przekroczyła już 900, z czego 160 oferuje również biogaz, czyli mieszaninę gazu ziemnego i biometanu. Jego zawartość wynosi od 10 do 100%.
Dlaczego polscy parlamentarzyści nie są gotowi na takie gesty? Przecież oprócz korzyści ekologicznych, które bez wątpienia powinny być promowane przez ludzi z kręgów władzy, eksploatacja takich samochodów jest znacznie tańsza (tanie państwo). Niestety w Polsce w ten sposób się nie myśli, czego przykładem jest rozstrzygnięcie przetargu na samochody dla policji. Nasi stróże prawa zamówili sobie 600 Sprinterów 316 CDI, podczas gdy katalogowa cena tego modelu jest równa cenie wersji 316 LGT, zasilanej autogazem. Różnica żadna, koszty eksploatacji o około 30% niższe, a argument za odpornością na ewentualny ostrzał słabo się broni. Doświadczenia np. policji w Stanach Zjednoczonych i wykonywane próby pokazują, że nawet w tym kontekście jest to paliwo w pełni bezpieczne.